Cześć,
t-roc z 10.2023 r., zaświeciła się kontrolka płynu do spryskiwaczy- trzeba dolać, więc otwieram maskę (ostatnio zaglądane 2 m-ce temu?) a tam taki widok... czy to działanie kuny?
Miał ktoś z uprzejmych użytkowników taki problem? Jak to naprawić? Jak temu zapobiegać? Proszę o pomoc :/
Wygląda na kuny. W citroenie wyżarły mi praktycznie całe wygłuszenie. Na szczęście nie zdążyły dobrać się do przewodów w porę to zauważyłem i wsadziłem pod maskę kostkę zapachową od wc i odpukać jak narazie spokój.
Jedna, słownie jedna, noc poza garażem i miałem podobne wygryzienie tylko mniej centralnie.
Zdjąłem to wygłuszenie i wykleiłem maskę od środka matą butylową akustyczną grubości 2 mm.
R-line 2023, 1.5 manual, komfort, led plus, beats, kamera, 18 cali, easy open, keyless itd.
No bo nic nie da się na to poradzić w 100%, poza trzymaniem auta w garażu:
- można kupić piszczałki, mam sam, ale nie wiem czy coś daje, na razie jak stałem pod chmurką to nic nie przylazło, ale czy to dzięki niej to nie wiem. zamontowałem tak że ją przed jazdą odpinam bo mnie ten dźwięk wkurza (zazdroszczę żonie, ona nie słyszy tych wysokich tonów, ja tak)
- można powiesić kostki toaletowe (tylko wyjmij przed jazdą bo się stopią)
- w Niemczech montują takie specjalne siatki pod napięciem które mają odstraszać
- niektorzy w akcie desperacji wkładają pod maskę psie odchody, a nawet biorą z zoo od tygrysów i lwów bo wieść gminna niesie, że to pomaga
Najlepiej byłoby założyć pułapki jak na myszy, truciznę albo faktycznie strzelać, tylko te szkodniki są z jakiegoś powodu pod ochroną, więc jak cię ktoś podkabluje to będziesz mieć problemy.
W dodatku problemem jest ponoć terytorialność kun - jak ci wejdzie pod domem i uzna za "swoje" to może nie pogryźć tylko syfu narobić (mnie w poprzednim aucie przywlokła zdechłego gołebia i zrobiła sobie stołówkę). Ale jak pojedziesz w inne miejsce gdzie trafi się lokalna kuna i wyczuje zapach innej, to ze złości zaczyna gryźć wszystko co czuć zapachem poprzedniej.
A do piszczałek i mat się ponoć potrafią przyzwyczaić jak załapią, że im to nic nie robi.
U mnie pogryzły piankę przy wlewie oleju i osłony przewodów. Udało mi się dorwać garaż w pobliżu, więc na razie mam spokój, ale jak wyjeżdżam w miejsce gdzie są to zawsze się zastanawiam czy te patenty zadziałają czy będzie kolejna wizyta w serwisie.
Swoją drogą ceny tych piszczałek są absurdalne - głośniczek ze sterowanym przekaźnikiem i przewodem o wartośći może 50 złotych potrafi kosztować kilkaset. Są np. wersje specjalnie dla SUVów które mają 2 głosniki, to chyba z 380 kosztują.