Wczoraj miałem troszkę bezsensownie wolnego i stałem na parkingu kilkaset metrów od salonu Mazdy i Hyundaia więc poszedłem sobie pomacać. Za półtora roku kończy mi się leasing, na auta się czeka, więc w sam raz na pierwszą przymiarkę.
Cel to CX-5, CX-30 może Tucson. Oceny statyczne, bez jazd.
Pierwsza była Mazda CX-30 .
W zależności od koloru te ogromne czarne plastiki nad kołami wybijają się na plan pierwszy albo nie. No i wyszło mi, że biała najgorzej, w czarnym gubią się smaczki stylistyczne. Przypasowała mi PLATINIUM QUARTZ. Bagażnik ok, ale brak haczyków (podobno są akcesoryjne). Z tyłu jak w T-rocu, może odrobinę ciaśniej, są nawiewy brak ładowania USB - mnie to nie obchodzi auto dla 2 osób.
Przód to już inne bajka. Wygląda bajecznie, zegary czytelne, patent z cyfrowym prędkościomierzem genialny. Wszystko mięciutkie, wygląda premium. Podłokietnik centralny duży, mięciutki, w idealnym miejscu. Konsola środkowa po bokach wyłożona miękko więc łydka lub kolano mają przyjemnie. Podłokietnik na drzwiach mega miękki. Dość dużo przycisków fizycznych ale bardzo przyjemne, jakoś tak dyskretnie wtapiają się w deskę. Super! Pozycja kierowcy wydaje się troszkę niższa (fotel max na dole) taka bardziej jak w limuzynie, nogi bardziej wysunięte. Moim zdaniem niezwykle relaksująca.
Generalnie zachwyciła mnie CX-30 wyglądem, ergonomią i przyjemnością bycia w niej.
Następna Mazda CX-5.
Może by tak większe auto pomyślałem i wsiadamy. Pierwsze spostrzeżenie to dużo szerszy próg, czyli żeby posadzić tyłek trzeba bardziej go do środka wrzucać. Tak samo z wysiadaniem. No ale różnica szerokości w stosunku do T-Roca żadna więc nie rozumiem. Fotele jakieś wąskie, małe ogólnie. Regulacja pochylenia oparcia skokowa. I teraz "najlepsze"! Po wyregulowaniu fotela i kierownicy okazało się, że
podłokietnik centralny jest bez regulacji, jest daleko z tyłu i nie jestem w stanie w żaden sposób oprzeć na nim łokieć w czasie gdy trzymam kierownicę!!!
I tu nastąpił koniec testu.
Dobra, idziemy do Tucsona.
Bryła duża, przysadzista, akurat był biały więc kolor potęgował wrażenie. Smaczki stylistyczne fajne, ogólnie może być. Bagażnik duży, miejsca dużo z tyłu - wiadomo, auto większe od T-Roca. Siadam i ... fotel powiedzmy, że ok. Pozycja poprawnie ale tak bez emocji. Regulacja kąta oparcia skokowa! Podłokietnik z regulacją poziomą ale zakres kilka centymetrów i tak jak w CX-5 nie położę sobie łokcia w czasie jazdy. Dotykam, ale zsuwa się! Dramat! Poza tym ta wielka błyszcząca konsola środkowa robi przytłaczające wrażenie, krzyczy wręcz: Ja tu jestem! W zestawieniu z nią tablecik przed kierowcą wygląda odpustowo. W ogóle całe wnętrze przekombinowane, takie krzykliwe. Kierownica ze swoimi czterema ramionami sprawia wrażenie ciężkiej i wielkiej. I jeszcze ten zapach. Plastik fantastic!
Nie!
Wróciłem na parking, wsiadłem do swojego auta i ...
Wsiadłem wygodnie, ale potem to już było mi przykro.
Czy kupię drugi raz T-Roca? Nie, nie kupię bo jest ... sami sobie odpowiedzcie
Mój miał bardzo dobrą cenę. Więc te auta które oglądałem już wtedy były droższe o 15-20% i dlatego taki wybór. Teraz sprawa wygląda inaczej. Priorytety były takie. Klima automatyczna, tempomat, wyższy troszkę, silnik 4 cylindry z rozsądną mocą tak by poniżej 10 sek do setki.
Teraz ceny są jak widać poniżej. Wszystkie są w drugim poziomie wyposażenie bo wtedy jest klima automatyczna w standardzie. Jednak w CX-5 taka klimatyzacja jest już podstawie i wtedy cena niższa o około 6 tysięcy czyli poziom bazowej T-Roca!!!
Volkswagenie, opamiętaj się!
![Obrazek](https://foto-hosting.pl/img/94/cd/ce/94cdce281b1d9c09536fa068128053739326160b.jpeg)